29 lipca 2018 roku
Ostatnio byłem zmuszony poprosić o pilny dzień urlopu, aby zjawić się SETKI KILOMETRÓW od mego aktualnego miejsca pracy - na pogrzebie mojej koleżanki z pracy.
Zmarła 24 lipca 2018 roku po chorobie trwającej maksymalnie dwa lata... a w tym roku miałaby emeryturę, na którą ogromnie już czekała.
Również w tym roku miała otrzymać z firmy w której pracowała tj: Lasy Państwowe ,,jubileuszówkę ,, z okazji przepracowania w niej równe 40 lat .... NIE DOCZEKAŁA !
Nie mogłem tam nie być i dlatego jestem wdzięczny swemu szefowi,że BEZ WAHANIA gdy mu wytłumaczyłem o co chodzi udzielił mi tego dnia wolnego...
Może max. miesiąc temu byłem u niej w szpitalu podczas odwiedzin ... gdzie rozmawialiśmy o wszystkim . Wiedziałem że Jasia zachorowała na raka, i że jest po kolejnej już chemii - ale ufałem ( wierzyliśmy w to oboje!) iż pomału już z tego wychodzi ! Nawet włosy jej już wyrosły ...
Wspominaliśmy stare czasy... rozmawialiśmy o przyszłości... również mojej i jej! M.in. mówiła mi także co ją boli, ale w relacjach ... z pracodawcą! Dużo żalu słyszałem z jej ust!
Rozpoczynała przed laty pracę zawodową jako podleśniczy ... i wróciła do niej ,, pogoniona w kamasze,, jak sama to określała - przez swojego szefa!
PO 38 LATACH PRACY DLA LASÓW PAŃSTWOWYCH ... KOBIETĘ NADLEŚNICZY ZAGONIŁ DO PRACY TERENOWEJ!!!
I MAŁO TEGO : NIE TYLKO Z JASIĄ TAK POSTĄPIŁ ... ALE RÓWNIEŻ I Z KOLEJNĄ KOBIETĄ! Obie bardzo się żaliły - także wiedział o tym obecny Dyrektor RDLP Szczecinek...
A NADLEŚNICZY UCZYNIŁ TO Z BARDZO LUBIANA PRACOWNICĄ BIUROWĄ...której w danej chwili świat się zawalił!
Gdybyście chcięli wiedzieć GDZIE - to odpowiem Wam krótko :
W NADLEŚNICTWIE WARCINO !!!!!!
Po tym pogonieniu w kamasze musiało jej być bardzo ciężko ... chodziła początkowo do pracy pieszo ale potem kupiła sobie samochód ,którym już sama jeździła.
Mówiła mi jaka była z siebie dumna... CZĘSTO ZE SOBĄ ROZMAWIALIŚMY.
Pogrzeb miała bardzo piękny... koledzy z pracy ubrani w mundury leśnika odprowadzili ją aż po sam grób po uroczystej ceremonii w kościele.
BYŁO MNÓSTWO OSÓB,KTÓRE PRZYSZŁO JĄ POŻEGNAĆ ... nawet z USA!
Miałem tego postu nie pisać.... ale zobaczyłem coś co NIE TYLKO MNIE ruszyło wewnętrznie... nad jej grobem m.in. głos zabrał właśnie jej szef, ten sam który ,, pogonił ją w kamasze,, a teraz bez żadnych oporów , bez zająknięcia się WYCHWALAŁ JASIĘ !!!
Wiadomo: o tych co zmarli należy mówić tylko dobrze...
Gdy nadleśniczy się tak ,,produkował,, usłyszałem w tłumie : BOŻE! SŁYSZYSZ I NIE GRZMISZ... i tuż po pogrzebie zaczął kropić drobny deszczyk,który zrosił łzami Jasi wszystkich w nim uczestniczących, by za chwilę przerodzić się w prawdziwe półgodzinne oberwanie chmury!
Goście byli na szczęście już podczas obiadu ... na stypie.
Teraz gdy to wspominam, przypomina mi się pewna moja przygoda związana z krzyżami pokutnymi ustawionymi nieopodal pewnego kościółka na wsi.
A ja tak się zastanawiam : a może warto byłoby powrócić z ideą krzyży pokutnych obecnie ?
Oto kolejny krzyż pokutny i ówczesna idea jego stawiania.
Piszę jak jest...
Krzysztof Kowalczyk
Ostatnio byłem zmuszony poprosić o pilny dzień urlopu, aby zjawić się SETKI KILOMETRÓW od mego aktualnego miejsca pracy - na pogrzebie mojej koleżanki z pracy.
Zmarła 24 lipca 2018 roku po chorobie trwającej maksymalnie dwa lata... a w tym roku miałaby emeryturę, na którą ogromnie już czekała.
Również w tym roku miała otrzymać z firmy w której pracowała tj: Lasy Państwowe ,,jubileuszówkę ,, z okazji przepracowania w niej równe 40 lat .... NIE DOCZEKAŁA !
Nie mogłem tam nie być i dlatego jestem wdzięczny swemu szefowi,że BEZ WAHANIA gdy mu wytłumaczyłem o co chodzi udzielił mi tego dnia wolnego...
Może max. miesiąc temu byłem u niej w szpitalu podczas odwiedzin ... gdzie rozmawialiśmy o wszystkim . Wiedziałem że Jasia zachorowała na raka, i że jest po kolejnej już chemii - ale ufałem ( wierzyliśmy w to oboje!) iż pomału już z tego wychodzi ! Nawet włosy jej już wyrosły ...
Wspominaliśmy stare czasy... rozmawialiśmy o przyszłości... również mojej i jej! M.in. mówiła mi także co ją boli, ale w relacjach ... z pracodawcą! Dużo żalu słyszałem z jej ust!
Rozpoczynała przed laty pracę zawodową jako podleśniczy ... i wróciła do niej ,, pogoniona w kamasze,, jak sama to określała - przez swojego szefa!
PO 38 LATACH PRACY DLA LASÓW PAŃSTWOWYCH ... KOBIETĘ NADLEŚNICZY ZAGONIŁ DO PRACY TERENOWEJ!!!
I MAŁO TEGO : NIE TYLKO Z JASIĄ TAK POSTĄPIŁ ... ALE RÓWNIEŻ I Z KOLEJNĄ KOBIETĄ! Obie bardzo się żaliły - także wiedział o tym obecny Dyrektor RDLP Szczecinek...
A NADLEŚNICZY UCZYNIŁ TO Z BARDZO LUBIANA PRACOWNICĄ BIUROWĄ...której w danej chwili świat się zawalił!
Gdybyście chcięli wiedzieć GDZIE - to odpowiem Wam krótko :
W NADLEŚNICTWIE WARCINO !!!!!!
Po tym pogonieniu w kamasze musiało jej być bardzo ciężko ... chodziła początkowo do pracy pieszo ale potem kupiła sobie samochód ,którym już sama jeździła.
Mówiła mi jaka była z siebie dumna... CZĘSTO ZE SOBĄ ROZMAWIALIŚMY.
Pogrzeb miała bardzo piękny... koledzy z pracy ubrani w mundury leśnika odprowadzili ją aż po sam grób po uroczystej ceremonii w kościele.
BYŁO MNÓSTWO OSÓB,KTÓRE PRZYSZŁO JĄ POŻEGNAĆ ... nawet z USA!
Miałem tego postu nie pisać.... ale zobaczyłem coś co NIE TYLKO MNIE ruszyło wewnętrznie... nad jej grobem m.in. głos zabrał właśnie jej szef, ten sam który ,, pogonił ją w kamasze,, a teraz bez żadnych oporów , bez zająknięcia się WYCHWALAŁ JASIĘ !!!
Wiadomo: o tych co zmarli należy mówić tylko dobrze...
Gdy nadleśniczy się tak ,,produkował,, usłyszałem w tłumie : BOŻE! SŁYSZYSZ I NIE GRZMISZ... i tuż po pogrzebie zaczął kropić drobny deszczyk,który zrosił łzami Jasi wszystkich w nim uczestniczących, by za chwilę przerodzić się w prawdziwe półgodzinne oberwanie chmury!
Goście byli na szczęście już podczas obiadu ... na stypie.
Teraz gdy to wspominam, przypomina mi się pewna moja przygoda związana z krzyżami pokutnymi ustawionymi nieopodal pewnego kościółka na wsi.
A ja tak się zastanawiam : a może warto byłoby powrócić z ideą krzyży pokutnych obecnie ?
Oto kolejny krzyż pokutny i ówczesna idea jego stawiania.
Piszę jak jest...
Krzysztof Kowalczyk